sobota, 20 lutego 2016

Gordyjka mnie natknęła

Kiedy czytam ,widzę  lub  osobiście  uczestniczę w takich i podobnych sytuacjach i zdarzeniach  i zachciałoby mi sie "wydawać wyrok "to momentalnie przed oczami widzę moją babcie  która  udzielała  wszystkim swoim wnukom rad  .Rady te zawsze oparte były  konkretnym przykładem. Babcia wiedziała że do niektórych mówi ale oni i tak tego nie słyszą . Ona jednak miała nadzieję ze chociaż w jakiejś części swoich wnuków uda jej się rozwinąć pewne cechy charakteru które może nie ułatwiają życia ale pozwalają się w tym życiu odnależć. Od dziecka byłam osobnikiem bardzo dociekliwym i jeśli czegoś nie rozumiałam  to tak długo chodziłam jak to sie mówi za dupą  aż mi to ktoś wytłumaczył.. Czasami po paru dniach wracałam i pytałam czy ja to dobrze rozumie i tu oczywiście padał przykład jak na dziecko z ogromną wyobraznią  przystało. Babcia chciała czy nie tłumaczyła do końca mówiąc ..Ty jesteś mądrą i dobrą dziewczynką ale żebyś ty tak jeszcze mocno nie broiła. Takie to było dla mnie wtedy niesprawiedliwe bo ja się przecież  tak bardzo starałam by nie  broić bo to ze wszystkiego musiałam  sobą  dotknąć  miałam przecież  już we krwi.
Jednym z takich rad była ...nie czyń drugiemu co tobie nie miłe. Przykłady były oczywiście zaraz po tym żeby lepiej zrozumieć.Ja  żeby potwierdzić że zrozumiałam zapytałam babcie ..to znaczy że babcia musi starać się bardzo mało  na dziadka  krzyczeć ?    Babcia której nigdy nie brakowało słów jakby zamarła i dopiero po chwili odpowiedziała.. tak właśnie tak trzeba to tłumaczyć. 
Bo tak to już jest że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia  lub zapomniał  jak sam  w jednych portkach chodził.
Do mnie jednak najbardziej przemawia to przysłowie które poznałam od babci i kiedy nadarza się w moim życiu okazja by być prawdziwą świnią przypomina mi sie...nie czyn drugiemu co tobie nie miłe. Staroświeckie to powiedzenie ale niema jak wrócić do korzeni .
Dziś u nas zjazd rodzinny a okazją do niego są urodziny mojej babci. Gdyby żyła za kilka dni  skończyłaby równe 100 lat. 
Mówi się że za sto lat nie bedzie nas ....A  MOŻE TO TAK  JEDNAK NIE JEST..?

12 komentarzy:

  1. Wiesz co mnie najbardziej przeraziło kiedy zostałam babcią ?? Właśnie ten przypisany do babć rozsądek, te wyważone odpowiedzi na pytania, ta mądrość życiowa, którą się babcia wykazać musi...No bo skąd ja to mam mieć ?? Ja świszczypał i roztrzepaniec ??
    Chociaż w moim przypadku to raczej Dziadkowie byli "kagankami oświaty"...;o)
    Ale fakt jest faktem...Trudno w "cudzych butach chodzić"...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie dziadek miał rolę taką żeby potwierdzić to czego uczyła babcie ale w bardziej lajtowej formie:))
      Z tymi naukami rodziców czy dziatków nie byłoby tak trudno gdyby to czego uczą trzymało się kupy muszą przecież jeszcze starać się tak żyć bo co to za nauka za którą nie idzie przykład.Moja babcia pewnie niejeden raz ugryzła się w język kiedy chciała pokrzyczeć sobie na dziadka:)))

      Usuń
  2. Mój żywot teraz jest bardzo lekki
    mam osiemnaście, ale do setki.

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie autorytety się podzieliły - ze strony Mamy był Dziadek, a ze strony Taty - Babcia...moim autorytetem był Dziadek ale niestety dokonał złego wyboru (swojego następcy) zbyt mocno trzymał się tradycji (męskiego potomka) i przegrał wszystko włącznie ze swoim życiem, dwie wojny Go nie zabiły a poległ w objęciach tradycji...

    moi synowie mają tylko Babcie i raczej nie szukają w nich autorytetów...coś chyba się w tym świecie psuje, chińszczyzna zalewa nam charakter?

    Ela, a ile lat Twoja Babcia nie żyje? muszę przyznać, że te setne urodziny nieżyjącej Babci, mnie wzruszyły!
    Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makowa moja babcia nie żyje 20 lat.
      W dzisiejszych czasach coraz częściej mówi się co innego i robi co innego wiec nie dziwota że autorytet obecnie tak trudno zdobyć.Pewne zasady rozmywają się w życiu. Ładnie to teraz wszyscy nazywamy tolerancją a tak naprawdę to nie ma zasad to nie ma też autorytetu.
      Miałam dwie babcie jedna kobieta z sercem na dłoni a druga zimna jak lód.Dla mnie ta z sercem na dłoni zawsze będzie kimś kto dobro swoje przekładał nad dobro innych.I choć wcale nie tak rzadko pouczała mnie i prostowała to nigdy nie zapomnę tego jak smakowała jej dobroć bo choć broimy i jesteśmy prawdziwymi nygusami doskonale potrafimy ocenić kto jest dla nas dobry jak ten przysłowiowy chleb który o dziwo nigdy się nam nie przeje.:)

      Usuń
    2. tak Ela dzieci dobrze wyczuwają charaktery, nie dają się też przekupić prezentami (przynajmniej moje dzieci się nie dają).
      Zauważ, że autorytety najczęściej kończą się na Dziadkach. To tak jakbyśmy przegrali je w wojnie! (Moim zdaniem te długie lata Mężczyzn na wojnie i małe dzieci przy szukającej przetrwania Kobiecie zaburzyły wartości, które wczytały się trwale w pokolenie, i w rezultacie zabiły tradycję a z nią cały dorobek poprzednich pokoleń)
      Pokolenie powojenne albo ciągle walczy albo się układa ...
      jedno i drugie przegrywa siebie, swój charakter a tym samy zostawia następne pokolenie w chaosie, dlatego mówią, że dopiero następne pokolenia odbudują wartości o ile coś nas w międzyczasie nie wchłonie!
      Ale jest nadzieja, bo jednak te nowe pokolenia szukają autorytetów, czyli intuicyjnie ich im brakuje. To może odbudują się na naszym przekazie ustnym i historii :)
      Pozdrówka!

      Usuń
    3. Makowa dla mnie zawsze i od zawsze największą cenę miało i ma to co potrafi swoją prostotą wzruszyć ,poruszyć a nawet odmienić serce ludzkie.
      W podstawówce miałam kolezankę która w zasadzie miała zawsze wszystko to czego nie miała wiekrzość w klasie .Po sw. Bożego Narodzenia w klasie każdy chwalił się tym co dostał od gwiazdora lub nie chwalił jeśli nic nie dostał.Ja dostałam drewniany piórnik ołówek i kredki.Pewnie że się cieszyłam bo mama mnie straszyła ze gwiazdor mi chyba nic nie przyniesie bo broję za mocno.Koleżanka która siedziała zemną w ławce miała nie dość że inny niż drewniany to jeszcze przecudnie kolorowy.Pytała mnie czy moze sobie go obejrzeć i dotknąć.możesz odpowiedziałam ale pokarz czy masz czyste rece żebyś mi go nie pobrudziła!Po jakimś czasie nie pamietam jakim ona zapytała mnie czy zamieniłabym sie z nią na piórniki na parę dni.Od razu się zgodziłam.Kiedy ponownie nastąpiła zamiana pomyślałam że właściwie to mój mi sie bardziej podoba.kiedy po dziesięciu latach po skonczeniu podstawówki mieliśmy spotkanie klasowe to wspominaliśmy szkolne lata.Kolezanka od piórnika powiedziała mi kiedy przypomniałam jej to zdarzenie że ona dlatego chciała sie zemną zamienic piórnikami bo chciała cieszyć się z tego zwykłego piórnika jak ja bo ona nie potrafiła i myślała że jak zemną sie zamieni to się nauczy.
      Makowa w prostych ,spontanicznych przekazach jest najwięcej nauki którą możemy dać innym i inni moga ja dać nam.
      Uścisk jeden aalbo jak wolisz ze dwa dla ciebie:))

      Usuń
    4. Oczywiście, że chce DWA!!!
      :)

      Usuń
    5. Tak myślałam ale niema jak to sie człowiek upewni :))

      Usuń
  4. Fajne Elu jest to, że po każdym człowieku zostaje jakiś ślad w naszej pamięci. Czasem jest to powiedzenie, jakaś mądrość, czasem gest lub charakterystyczne spojrzenie. Człowiek żyje tak długo jak żyje pamięć o nim, więc jeśli za sto lat ktoś przypomni sobie Twój gest, uśmiech, grymas twarzy albo skojarzy mu się z Tobą czyjeś wzruszenie ramion lub spojrzenie, to będzie znaczyło że jeszcze żyjesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Urden te wspomnienia na długość jednego mrugnięcia to one powodują ze uśmiechamy się znacznie dłużej a czasami nawet jak ktoś z boku na nas patrzy myśli że z nami coś nie teges:))
      Święte słowa mówisz że każdy człowiek zostawia jakiś ślad w naszej pamięci...WSZYSCY BEZ WYJĄTKU.
      To uściskam cie jeszcze mocniej żeby mój ślad w twojej pamięci był jeszcze większy!:)))

      Usuń