czwartek, 27 sierpnia 2015

Spotkania są zawsze przyjemne...

Dziś  wróciłam  z  kilkudniowej   wycieczki  z  Krakowa  i  okolic .....W  Krakowie  byłam  trzeci  raz ale za każdym  razem  można poznać nowe miejsca.
Wpadłam  na  pomysł  że jeżeli  już  będę  w  Krakowie  to dlaczego by nie spotkać się z moją  blogową  koleżanką    ....Krakowianką. Jak  pomyślałam  tak  też  zrobiłam . Umówiłyśmy się  telefonicznie z  Marysią.  Podałam  adres  gdzie  sie  zatrzymałam . Krakowiance jako że tam mieszka łatwo było mnie poszukać   niż  miałabym  poszukać  jej  ja  ha ha ha  Mnie  z pewnością  zajęłoby  to  cały  dzień.!
I takim  to sposobem  dziewczyny  które   znały się tylko wirtualnie poznały się realnie. Muszę  przyznać że  bardzo ucieszyłam się z tego  spotkania  bo  to  jest  dowód  na to że obie jesteśmy z krwi i kości ! Jesteśmy prawdziwe. Krakowianka  okazała  się  w sumie  tą  samą  osobą jakiej  obraz widzę  czytając  jej  posty  i zostawiane  komentarze. Nie  zawsze  pokrywa  się  nasze  wyobrażenie  o  kimś     z  tym  co okazuje  sie w praniu :))))  Myślę  że  nie  wiele  odbiegł  mój obraz  który sobie w głowie  namalowałam którego tematem była Marysia  od tego który mogłam zobaczyć i usłyszeć....
I  tak  jak  spotykamy  się  ze  znajomymi  w realu  rozmawiamy " plotkując" o ludziach  których  spotykamy  na  co  dzień  w realnym   życiu   tak  podczas  spotkań  z  ludżmi   poznanymi   wirtualnie  "plotkuje" się  identycznie  :))))  Z  tym  że  są  to  ploteczki  z  tych co  należą  do  serdecznych i  życzliwych . Góra z górą się nie zejdzie ale człowiek z człowiekiem...i owszem!
A  na  dowód  oczywiście fotka z naszego spotkania.:)




Nie wiadomo kiedy znów się spotkamy, ale myślę, że następnym razem Kraków nam nie wystarczy. A  może ...a  może i  większą  grupa się  spotkamy ...kto to wie...kto to wie.... Byłoby z pewnością fajnie !  ha ha ha ha



55 komentarzy:

  1. Ale fajnie! Buziaki Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  2. To gdzie i kiedy planujecie następne spotkanie?
    Czemu o to pytam?
    Bo dobrze wiem, że aby nie stać się jedną z ofiar tych waszych "pogawędek" - chyba będę musiał w nim uczestniczyć.
    Inaczej nigdy nie będę miał gwarancji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smurfie dopiero jedno było ale to prawda że należy kuć żelazo póki gorace:)))
      Ha ha ha ha bedziesz musiał czy bedziesz chciał ? Smurfie ty to dopiero byś nadawał na tym spotkaniu już to widze:))) Ale powiedz ze pomysł nie jest zły!
      ps.Dzięki smurfie:)

      Usuń
    2. Smurff by nadawał jak RMF FM...hahaha, to by się działo....

      Usuń
    3. hahahaha krakowianko trafiłaś w dziesiatkę!!! Przecie smurf to gaduła niesamowita hahaha

      Usuń
    4. Ja tylko tak w wirtualu, w realu nie lubię strzępić języka :)

      Zaś co do samego pomysłu - jestem za a nawet przeciw :)

      Usuń
    5. Smurfie....musimy coś wymyśleć by słowo stało się ciałem!
      Tyle tych buziaków i uścisków wirtualnych a tu moze byc okazja usciskac naprawdę! toż to sama rozkosz :)))) przecie od tego dzieci nie ma hahahaha
      Dla mnie to naturalny i zdrowy odruch chciec kogos spotkac i porozmawiac z nim twarzą w twarz:)

      Usuń
  3. Wszyscy gdzieś buszują,
    a ja w domu siedzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ela Ty mas w sobie tyle energii..ze musisz ja gdzies rozladowac ;) Tez bym tak chciala..ale na dzien dzisiejszy dostalam energii w szpitalu ;-)i bede swiecić..zaczyna sie....:'( fajnie wygladacie ..pozdrawiam Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. danka to prawda ze czasami aż nie wiem co poczac z energią która we mnie jest:))))
      Trzymam za ciebie kciuki! ty wiesz że tak jest:)
      Dziękuję i ciebie również ściskam mocno!

      Usuń
  5. A co to za fajne dziewczyny,rzekła Krakowianka,haha...jedna z nich diabełek,a druga diabełko-aniołek...i wyszło diabelsko miłe spotkanko Elu, fajnie było poznać przesympatyczną blogerkę :)
    Bałam sie,że będzie sztywno,ale wyszło super naturalnie i wesoło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krakusku no pewnie że fajne!!!:)))
      Myślę że wyszło rzeczywiście naturalnie ale to dlatego bo my żadne ani porcelanowe a tym bardziej dmuchane damulki nie jesteśmy!:)))

      Usuń
  6. Takie spotkania są bardzo miłe. To widać ! Gratulacje!

    ja już się pogodziłam z tym, że między światem wirtualnym a realnym jest ściana, a poznanych ludzi się czyta, a nie ogląda. To duża wada tej nowoczesności i strach, że cały świat do tego zmierza. Dużo się krzyczy, dużo się wie, ale mało robi. Wielu ludzi się poznaje, z wieloma rozmawia, ale nikt nie poda ręki. Cóż wracamy na drzewa i kurczymy swoją wyprostowaną postawę tyle, że teraz jest miła, gładka i wygodna.

    Na szczęście są wyjątki :)

    Miłego plotkowania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak makowa takie spotkania sa naprawdę miłe i przyjemne:) Myślę ba nawet jestem tego pewna ze ty w razie czego piszesz sie na takie spotkanie co?
      Bardzo trafnie napisałaś ze ludzi wirtualnie poznanym jednak we większości przypadków nie można podać ręki...dorzuciłabym jeszcze to że nie można im spojrzeć w oczy.
      A poplotkujesz jeszcze z nami...zobaczysz ze tak:)
      buziaki dla cię!

      Usuń
    2. nie sądzę Ela, ja raczej wycofuję się z tej przestrzeni.
      no, chyba, że zdarzy się jakiś cud :) tylko coraz bardziej jestem ślepa i ciekawość mi słabnie, to tych cudów pewnie nie dojrzę, ale zawsze będę trzymać kciuki!
      Buziaki, odbuziam :)

      Usuń
    3. Nie wycofuj się bo ja mam zamiar w dupsko cie uszczypnać tak całkiem na serio:))

      Usuń
    4. ja troszkę Makową rozumiem...w sumie podchodzę do takich spotkań bardzo luźno,niezobowiązująco,spotykamy się w sumie z nieznanymi nam ludźmi, z różnych stron Polski....na pewno łatwiej jest tym,co mają blisko do siebie...Fajne jest to w tym wszystkim,że teraz,czytając bloga tej osoby,jakby ją widzimy...mamy ją przed oczami...
      ale rozumiem tych,co wolą zostać anonimowi,mają do tego prawo ...

      Usuń
    5. nie w tym rzecz Krakowianko...
      w mojej filozofii życiowej spotykam się z tymi ludźmi, którzy chcą mnie poznać w sposób naturalny, tzn. jako kolejny etap zaspokojenia ciekawości poznawania, jeżeli on nie nastąpi, to po jakimś czasie wpadam albo wypadam na równoległą orbitę, która styczna nigdy* nie będzie i tak jest OK (* pamiętaj,nie używaj słowa nigdy:))
      nie wchodzę też w raz zatrzaśnięte przed nosem drzwi, ani nie pcham się w cudze życie jeżeli ktoś dokonał innego wyboru lub przekonał mnie co do słuszności odmiennego swojego zdania, nawet jeżeli okazał się ten wybór błędny a ja miałam rację, nie wracam też do nikogo, kto mnie raz odrzucił nawet jeżeli otworzy wszystkie bramy...
      to nie kwestia anonimowości, o którą ja akurat nie dbam i nie mam takiej potrzeby, tylko kwestia własnych zasad i dyscypliny ich przestrzegania...zasady oczywiście można łamać (byle nie łomem :) całość daje mi siłę i poczucie własnej wartości, o którą staram się dbać.
      a tak poza tym kto chciał mnie poznać, to poznał, a przynajmniej mamy możliwość bezpośredniego kontaktu, a to już jest znajomość realna.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    6. ja Makowa traktuje te spotkania całkiem naturalnie,bo pisząc u kogoś komentarze przez długi czas,jest miło i realnie sie spotkać i na żywo sobie porozmawiać, na zasadzie spotkania dwóch znajomych,ktorzy akurat mają możliwość sie spotkać, bo nadarzyła się okazja...i jest to jak zreszta słusznie piszesz,kolejny etap zaspokajania ciekawości...akurat moja ciekawość została miło zaspokojona...czyli obie mówimy,że nie można mówić nigdy,haha...ja też kiedyś zarzekałam sie,że nigdy,po co...teraz mówię mówię-a dlaczego nie?...
      pozdrawiam miło.

      Usuń
    7. To dobra zasada, nie pchać się do kogoś, kto zamyka ci drzwi przed nosem. Podobnie gdy raz dostanę kosza to odwracam się na pięcie i nie robię więcej podchodów.
      Ale w wirtualu sprawy nie zawsze są takie proste i oczywiste. Sęk w tym, że Makowa próbuje na siłę stosować te same zasady, jakie obowiązują w realu. Moim zdaniem to błąd, bo co to znaczy "dostać kosza w wirtualu"? Przecież to ma zupełnie inny podtekst, inne znaczenie niż w realu. Z tych powodów /i nie tylko z tych/ mamy z Makową odmienne zdanie na ten temat.

      Usuń
    8. a to ciekawe, co piszesz Smurffie? wydawało mi się, że wylały się rzeki słów potwierdzających jedność zasad obowiązujących w realu i wirtualu. Wydaje mi się, że świat cyfrowy jest prostszy niż realny, szczególnie w relacjach międzyludzkich. Ma przecież wygodne narzędzie w postaci anonimowości.

      Faktycznie nie wiem o czym mówisz. Jakich koszach? Jakich podtekstach? Jakim innym znaczeniu?
      W każdych relacjach albo coś narasta albo umiera. Na tym polega doskonałość konstrukcji życia. Kosze czy realne czy wirtualne nie mają znaczenia, ważne jest czy jest coś co zbliża, czy oddala.
      Mamy parę odmiennych zdań, w różnych tematach, ale przecież jesteśmy z różnych planet, to jak może być inaczej :)
      Pa :)

      Usuń
    9. I tutaj się z Tobą zgodzę:
      - owszem, to jest ciekawy problem, bo świat wirtualny wkroczył parę lat temu do naszego życia realnego i obserwacje naszych zachowań na styku tych światów stanowią faktycznie ciekawy temat;
      - zgadzam się z Tobą, że nie wiesz o czym mówię, chyba te rzeki słów płynęły nadaremno, zupełnie jakbyśmy mówili innymi językami. Ale jak się pochodzi z dwóch różnych planet to przecież nie ma się czemu dziwić :)
      Pa :)

      Usuń
  7. Ale z Was śliczne dziewczyny!!!!!
    A ja z Marysią tez planuję sie spotkać, tylko mi to jakoś nie wychodzi.
    Ale co się odwlecze to nie uciecze.
    :-)))
    A może i z Tobą się kiedys spotkam Elu? Nie wybierasz się przypadkiem do tej paskudnej stolicy?
    Znam osobiście pięcioro blogerów - wszyscy są na najwyzszym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko no pewnie że śliczne!! :))
      Masz rację co się odwlecze to nie uciecze.Zobacz ja nie planowałam.ja tylko zapisując się na wycieczke do Krakowa pomyślałam....kurcze fajnie byłoby moc spotkac sie w tym czasie choc na chwile z Krakuskiem :) I tak się stało z czego bardzo sie cieszę!

      Usuń
  8. Tak rajcowały, że aż w Zaścianku słychać było...;o) Ja kilka lat temu spotkałam się z grupą internetowych Znajomych...Było odlotowo i to w najlepszym z możliwych znaczeń...Z kilkoma Osobami spotykam się do dzisiaj...To tylko kwestia "chcenia"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha Gordyjko myśmy tylko mały rozbieg zrobiły:)))
      Też uważam że warto się spotykać bo przyjemnie jest usciskac kogoś kogo do tej pory sciskało sie tylko słowami:)

      Usuń
  9. Zgadzam się z krakowianka ze należy podchodzic do takich spotkan bardzo luzno bo przeciez one zupełnie do niczego nas nie zobowiązują.jest rzeczą niesamowicie przyjemną usiaść obok osoby z którą zna się już czasami kawał długich lat ale nigdy nie rozmawiało sie twarza w twarz.
    Według mnie nie ma w checi poznania sie realnie ani niczego złego a tym bardziej zboczonego co miałoby burzyć nasz cały dotychczasowy swiat.To jedno z kolejnych doswiadczeń i przeżyc w naszym życiu.Sama ciekawość poznania a nawet jakiejs weryfikacji naszego wyobrażenia z tym co widzimy słyszymy w namacalny sposób jest jakby testem tych ktorzy się spotykają:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Makowa nic na siłę.Masz jakies zasady którymi sie kieruje w życiu i ja napewno nie bede ta osoba która zmuszałaby cie do tego byś je łamała. trochę się dziwię bo jak rozmawiałam ze smurfem to był przekonany ze Makowa z pewnością bedzie się pisała na takie spotkanie.Najwidoczniej się pomylił i pewnie jest trochę zawiedziony tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic mu nie będzie Ela, co najwyżej nabierze więcej pewności i męskości :P:))

      nie wiem czy zauważyłaś, że w tych nowych czasach gdy kobiety ubrały portki, to mężczyźni zniewieściali. To oni przejęli role kopciuszków i królewny. Siedzą sobie na zapieckach albo w grotach monitorów, a kobiety przedzierają się przez chaszcze, walczą ze smokami i klęczą przy łóżkach prosząc o pocałunek miłości. A ja jestem wredna i kosmata i nie mam zamiaru się z tym pogodzić nawet jeżeli przypłacę to własnym życiem! ( kiedyś nawet próbowałam sie temu poddać ale wyszło z tego jakieś totalne piekło)

      W moim wymarzonym świecie Facet prosi kobietę, a przynajmniej okazuje zadowolenie z tego że któraś chce mu podać rękę ( przy czym CHCE ma największą wartość)
      w realnym życiu, gdy Facet mówi "będę musiał..." ( nawet żartem, a w wirtualu nie działają zmysły i trzeba uważać na słowa pisane) to ja odwracam się na pięcie i mówię pocałuj mnie w d.... a i to nie wiem czy się nie rozmyślę :)

      to sobie tutaj wylałam trochę pomyj i znowu wracam do zera...może następnym razem abo za milion lat, nastąpi ten czas, żeby dwoje chciało naraz, a w grupie to jest chyba niewykonalne:)))

      Buziaki! i sorry za te długie wywody :)

      Usuń
  11. @Makowa
    To prawda,że faceci teraz w większości zniewieścieli i ekran monitora to ich groty,dodam ulubione...tu pełna zgoda.Nie można jednak wsadzac do jednego wora wszystkich mężczyzn,bo będziemy nieobiektywne,różnimy sie i to nas ku sobie jednak przyciąga.Piszesz,że nie masz zamiaru z nikim się godzic...a tu nie chodzi o to,tylko o spotkania niezobowiązujące,takie jak moje i Eli...i widzisz?...gdyby Ela była w Twojej okolicy i mailowo poprosiła Cie o spotkanie,tak jak u mnie to było...to byś odmówiła?...a komentujesz u Eli...w tym wypadku filozoficzne rozprawy nad niedobrymi facetami nie mają tu sensu...Makowa,tu o luźnych spotkaniach piszemy,myślę,że Smurfowi o to chodziło,że na takie spotkania się będziesz pisac,bez podtekstów o różnicach płci,bo to nic z tym nie ma wspólnego...haha.Zauważ,że i u Smurffa komentujesz,zatem przyciągają Cie blogi pisane przez facetów,ciekawi Cie ich punkt widzenia,mimo różnic wynikających z płci...dlatego nie bardzo wiarygodnie zabrzmiało to o czym piszesz,ale częśc racji Tobie przyznaję,nie neguję.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krakowianko,
      Ela nie musi maili pisać, jeżeli potrzebuje to dzwoni. A gdyby była w okolicy, to by piła kawę u mnie w domu, a nawet urlopowała z tydzień. Bo Ela jest tym moim cudem, który mnie tu jeszcze cudem:) trzyma.
      Smurff jest moim najwierniejszym fanem i też może mieć podobne przywileje, ale to nie znaczy, że będę go miziać :) a może dlatego wymagam od Niego więcej.
      Pozdrawiam równie serdecznie :)

      Usuń
    2. I o to chodzi Makowa, dlatego nie można się zarzekac,że sie wycofujesz z tej przestrzeni,przypuszczałam,że więcej teoretyzujesz i całe szczęście...to są naprawdę miłe spotkania.Tym bardziej,że po prostu zdarza się,że ktoś bywa w okloicy nam bliskiej,to jest tak niejako...przy okazji :))
      Pozdrawiam:))

      Usuń
    3. a po drugie,jak ma nas Ela w dupsko szczypac jak odmówimy,to lepiej już sie zgodzic, hahaha

      Usuń
    4. Krakowianko jak mowiłam znajomym że mam sie z tobą spotkać pytali...pewnie długo sie z tą kolezanką nie widzialaś? oczy robili wielkie jak powiedziałam ze jeszcze ani razu sie z tobą nie widziałam:)))

      Usuń
    5. Elu, nie jest łatwo z tymi spotkaniami,jeżeli dzieli troche km,tym bardziej jestem Ci wdzięczna,że mimo zorganizowanej wycieczki znalazłas dla mnie czas...a byłam ciekawa jak cholera...hahaha

      Usuń
    6. Krakowianko ja nie byłabym soba gdybym przynajmniej nie sprobowała :))) I ja czekałam z niecierpliwością :)

      Usuń
  12. No makowa dziękuję za te słowa i wierz lub nie az małego buraczka puściłam:) I ja nie miałabym zadnych nic przeciwko temu by w moim domu napić się kawy a i nawet coś mocniejszego:)) To rzeczywiście jest coś niesamowitego znać kogos kilka lub kilkanaście lat i dopiero się spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Smurf zna Makową i Makowa zna smurfa na tyle dobrze że moga sobie pozwolić na takie "pieszczoty"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro już piszesz o pieszczotach, Luśka...
      Makowa dzisiaj zamieściła nową fotkę na swoim blogu, gdzie pokazuje swoją tylną część ciała /oraz swojej klaczy/.
      Pod spodem zaś napisała "Koniec" i zamknęła możliwość komentowania.
      Trudno mi to interpretować inaczej niż wyrażona niema chęć
      - pocałujcie nas wszyscy w dupę! :)))
      To tak a propos tych pieszczot :)

      Usuń
    2. to na Twojej planecie tak się interpretuje Koniec czegoś,
      na mojej otwiera się błękitne niebo :P
      Przykro mi ale nie mogłam się doczekać Twojego komentarza, to musisz skorzystać z maila albo telefonu.

      p.s. A dupę przecież mam ładną, to o co Ci chodzi :P:)

      Usuń
    3. Wybacz Makowa, zajrzałem do Ciebie dopiero dziś wieczorem, wtedy gdy zobaczyłem u siebie, że dałaś jakiś nowy wpis, a wtedy już było po herbacie...
      Ale nic to, skoro awansowałem na Twojego najwierniejszego fana, to chyba powinno mnie stać na parę słów nt. Waszych cudownych tyłków /nie mogę wszak pominąć tyłka Twojej klaczy :)/ na moim blogu :)

      Usuń
    4. a możesz sobie obrabiać mój tyłek, co mi tam, ale tyłka mojej klaczy będę bronić - uprzedzam jakby co.
      Pa :)

      Usuń
    5. Nie obawiaj się Makowa, chyba już Ci kiedyś mówiłem, że panicznie boję się koni: z przodu nie podchodzę, bo się boję, że koń mnie pogryzie, a z tyłu też nie, bo się boję, że koń mnie kopnie - dlatego końskie zady zawsze omijam szerokim łukiem, a więc nie musisz się niczego obawiać :)
      Pa :)

      Usuń
  14. Smurfie i ja weszłam do makowej i oczom nie wierzyłam!
    decyzje jednak nalezy szanować.
    co do zdjęcia to według mnie jest zajebiście pie4kne :)))
    A wiesz smurfie wczoraj nie pomyślałam o tym ze makowa ma wszystkich w dupie ale że odchodzi...ale dziś rano jak się przebudziłam pomyślałam ze muszę makową zapytać czy mamy ją pocałowac w dupę:))))
    Czytając jednak Nakowej odpowiedz na twój komentarz widzę jednak że nie o całowanie w dupę chodzi! :))) Chyba poprostu za dużo ma na swoim łbie:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu...podepnę sie tu jako ta druga ze zdjęcia,haha...zajrzałam na blog Makowej i też uważam,że zdjęcie jest the best...to nie jest takie zwykłe zdjęcie...piękna przyjaźń......no dobra,kocham konie od zawsze... i widzę wszędzie ich piękno,nawet od tej tylnej strony:)))))
      na pewno tego zdjęcia nie można interpretować tak jak Smurff...co za nieromantyczny facet, zobaczył tyły i od razu swoje jakieś tam...hahaha

      Usuń
    2. Krakowianko Makowej zdjęcie jest wyjątkowe bo i ona w swym rodzaju jest wyjatkowa.
      I ja bardzo lubię konie ale tylko na nie patrzeć i podziwiać bo sie ich boję.Dwa razy siedziałam na koniu raz przeleciałam na druga stronę hahahaha a raz pięknie mnie na nim oprowadzał pan.Było niesamowicie !
      Smurf reaguje jak zdrowy facet kiedy widzi tył :))))))

      Usuń
    3. w sumie to dobrze,że nie trapi go jakaś choroba,pocieszyłaś nieco Elu...a tu Smurff widzi aż dwa tyły...hahaha

      Usuń
    4. Luśka & Crackie
      Skoro tak Wam się ta fotka Makowej podoba, to może wybierzcie się wspólnie do tej posiadłości Makowej, może wtedy uda się Makowej zrobić jeszcze bardziej wybitne dzieło, czyli nie dwa, a cztery zady naraz: trzy Wasze plus jeden koński :)

      Usuń
    5. Smurfie ty złośliwa bestio:))))) No tak wtedy dopiero miałbyś co podziwiać hahahaha
      buzka dla ciebie smurfiku drogi:)

      Usuń
  15. Ja też byłam w czerwcu w Krakowie, ze ja nie pomyślałam o spotkaniu z Marysia, może jeszcze nadarzy się okazja na takie spotkanie.
    Fajnie by było zrobić zjazd blogerów, tych którzy są nam najbliżej serca.
    Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez uważam Alinko że to bardzo dobry pomysł!
      szkoda że nie wpadłas na pomysł z krakowianką bo jest fajna babką:)

      Usuń
  16. Ela, no żeszzz czemu takie małe to zdjęcie, musiałam wziąć okulary, aby Was zobaczyć, hahaha!
    Świetnie, że spotakłyście się, następnym razem dołączam do Was( a gdzie i kiedy, to się uzgodni! )
    Buziole!!!! :***********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Krakowianka chciała byc zmniejszona :)))))))
      Pewnie ze sie spotkamy ,mało tego wiecej niz jedno piwo wypijemy hahaha

      Usuń