Dziś wróciłam z kilkudniowej wycieczki z Krakowa i okolic .....W Krakowie byłam trzeci raz ale za każdym razem można poznać nowe miejsca. Wpadłam na pomysł że jeżeli już będę w Krakowie to dlaczego by nie spotkać się z moją blogową koleżanką ....Krakowianką. Jak pomyślałam tak też zrobiłam . Umówiłyśmy się telefonicznie z Marysią. Podałam adres gdzie sie zatrzymałam . Krakowiance jako że tam mieszka łatwo było mnie poszukać niż miałabym poszukać jej ja ha ha ha Mnie z pewnością zajęłoby to cały dzień.! I takim to sposobem dziewczyny które znały się tylko wirtualnie poznały się realnie. Muszę przyznać że bardzo ucieszyłam się z tego spotkania bo to jest dowód na to że obie jesteśmy z krwi i kości ! Jesteśmy prawdziwe. Krakowianka okazała się w sumie tą samą osobą jakiej obraz widzę czytając jej posty i zostawiane komentarze. Nie zawsze pokrywa się nasze wyobrażenie o kimś z tym co okazuje sie w praniu :)))) Myślę że nie wiele odbiegł mój obraz który sobie w głowie namalowałam którego tematem była Marysia od tego który mogłam zobaczyć i usłyszeć.... I tak jak spotykamy się ze znajomymi w realu rozmawiamy " plotkując" o ludziach których spotykamy na co dzień w realnym życiu tak podczas spotkań z ludżmi poznanymi wirtualnie "plotkuje" się identycznie :)))) Z tym że są to ploteczki z tych co należą do serdecznych i życzliwych . Góra z górą się nie zejdzie ale człowiek z człowiekiem...i owszem! A na dowód oczywiście fotka z naszego spotkania.:)
Nie wiadomo kiedy znów się spotkamy, ale myślę, że następnym razem Kraków nam nie wystarczy. A może ...a może i większą grupa się spotkamy ...kto to wie...kto to wie.... Byłoby z pewnością fajnie ! ha ha ha ha
Od czasu do czasu najczęściej w momencie kiedy chciałabym zatrzymać z jakiegoś powodu czas otwieram zaklejony na cztery spusty kartonik w którym właściwie jest moja młodość.Wszystko tam jest to co wydawało mi się ze było dla mnie ważne. Pozwalam sobie podczas tej mojej wędrówki w czasie na śmiech i łzy bez skrępowania. Tym razem dłużej zatrzymałam się przy wierszu którego napisałam w siódmej klasie podstawowej. Pamięciom wróciłam do chwili kiedy pani od polskiego wywiesiła go na gazetce szkolnej. Gdyby wywiesiła go w klasie nie miałabym z tym problemu on jednak wystawiony był w miejscu gdzie cała szkoła mogła go przeczytać .Gdybym to wiedziała wolałabym dostać dwóję i go nie napisać. Jak ja się wtedy tego wiersza wstydziłam!! Jedni chwalili drudzy naśmiewali się ze mnie mówiąc ze śmiechem ..O patrzcie Ela nie tylko w sporcie jest najlepsza ,no poetka nam się objawiła i wiele innych uwag słyszałam wtedy jeszcze. Niejeden chłopak dostał wtedy o de mnie po łbie bo to głównie oni mnie zaczepiali. Płakałam i ze złości i ze wstydu. Dziwnie to wszystko sie potoczyło bo ci chłopcy którzy najbardziej się ze mnie śmiali zaczęli przychodzić do mnie z prośbą bym pisała listy do ich dziewczyn bo oni nie potrafią tak romantycznie .Miękkie serce mam to pisałam ale nie za darmo!:)) Gdyby zachowali się wtedy inaczej pisałabym bez proszenia. W szkole sklepik był to mówiłam na co mam ochotę a do tego znałam wszystkie ich tajemnice sercowe:)) Dziś po tylu latach sama ' wywieszam' na gazetkę ten wiersz i wcale się go nie wstydzę a to dlatego że to moja MŁODOŚĆ jest! Pokazując ten mój wiersz nie chodzi mi o ocenę jaki on jest bo to ja sama wiem.bardziej chodzi mi o to że każdy z nas musi dorosnąć do pewnych decyzji które podejmuje w swoim życiu. Sprawia to że przez to poddawany jest często próbie tego czy jest w stanie stawić czoła wszystkim konsekwencjom związanych ze swoją decyzją. Prawdziwą sztuką jest przełamać swój strach i lek przed swoją śmiesznością .Nierzadko trzeba przełknąć też tę żabę która ma smak przyznania się do błędu.Gorzki to smak i cierpki zarazem. Wydaje mi się ze to jedyna droga która pokazać może kim tak właściwie jesteśmy. To wystawienie wtedy mojego wiersza na pokaz sprawiło ze poznałam smak wstydu, rozczarowania i bezsilności ale też satysfakcję i radość. Zdecydowanie bardziej przyjemniejsze jest to drugie. Gdzie lasy szumią piękną nutę gdzie jezior odbija się blask gdzie ptaki śpiewają piosnkę radosną która rozbrzmiewa gdzieś w nas... I jeszcze te łąki pachnące stokrotkami i księżyc i słonce i ludzi głos. Wszystko to przecież to moje..Ś.......ce Gdzie z koleżankami i kolegami z radością w sercu spędzam swój czas.