wtorek, 11 września 2012

Nauka nie idzie w las.

 Dzisiaj przyszła do mnie do sklepu mama z pięcioletnią córką.Dziewczynka chciała jakąś bluzkę ale mama powiedziała ze nie kupi bo nie ma pieniędzy.Dziewczynka odpowiedziała ale przecież masz tylko mówisz ze nie masz.Odezwałam sie do dziecka i mówię ale może na prawdę mama nie ma pieniążków?Dziewczynka spojrzała na matkę podeszła do mnie blisko i mówi"mama ma pieniądze tylko schowane bo widziałam jak kładła do szafy zeby tata nie widział bo by jej wszystko na piwo zabrał." Mama mówi że nie wolno kłamać a kłamie.Matka oczywiście słyszała co powiedziała jej córka zmieszana złapała ja za reke i  wyszła.

Zaraz staneła mi przed oczami lekcja jaką dał mi mój syn kiedy miał pięc lat.Miałam dośc ciężki dzień i nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Zadzwonił telefon a ja powiedziałam do męza jak do mnie to powiedz ze mnie nie ma .Mały Paweł temu sie przysłuchiwał. Zaczął sie krecić koło mnie az w końcu zapytał: mama czy wolno kłamać? Przecież wiesz ze nie wolno tyle razy ci to powtarzam.Paweł znowu zapytał:mama a wolno kłamac jak kogoś boli głowa. Odpowiedziałam tym bardziej nie wolno kłamac bo jeszcze bardziej od tego kłamstwa rozboli głowa.Paweł dalej pyta a ciebie mama zaczęła bardziej boleć głowa?A dlaczego pytasz odpowiedziałam?No bo bolała cię głowa i kazałas tacie powiedziec ze cię nie ma w domu a przeciez jesteś. Mówiłas że nie wolno kłamać.
Powiem wam poczułam sie jakby mi ktoś dał w twarz!Wstydziłam się sama przed sobą.
Często tak jest ze tłumaczy sie dzieciom nie wolno tego robic bo to nieładnie.Tłumaczymy tłumaczymy by dziecku wpoić zasady a tu raptem bomba bo sami zaprzeczamy soba tego co wpajaliśmy dziecku by wyrosło na porządnego człowieka. Przykład nie da sie ukryc idzie z samej góry.
Była to lekcja wychowawcza  dla mnie samej.Powiem wam ze ile razy chciałam póżniej z kłamać przypominała mi sie ta scena z moim pięcioletnim synem.To prawda ze dzieci czasami dają nam lekcje wychowawcze.I prawda jest ze jajko jest czasami mądrzejsze od kury.

32 komentarze:

  1. Elu, święta prawda. A ja Ci opowiem coś w co trudno uwierzyć. Od dziecka nienawidziłam kłamstwa. Może dlatego, że parę razy dostałam lanie, gdy powiedziałam nie całą prawdę. I właśnie dzięki tej swojej prawdomówności też pare razy zarobiłam od mamy i dla świętego spokoju, a właściwie dla komfortu mojej tylnej części ciała, nauczyłam się kłamać.
    Zdarzało mi się wracać do domu ze szkoły okrężną drogą, bo lubiłyśmy sobie pogadać z moją psiapsiólką. Mamie nie mogłam powiedzieć prawdy, bo dostałabym kuksańca albo jakąś karę, toteż od progu zaczynałam:
    "mamuś, żebyś ty widziała co się stało, taki paskudny wypadek, była karetka, milicja..."
    Mama od razu była zaciekawiona i wypytywała o szczegóły,a ja nawijałam jak najęta, zadowolona, że mi sie upiekło. W ten sposób opanowałam technikę zmyślania do perfekcji, tworzyłam przeróżne historie, i tak mi zostało, nie? Ale generalnie kłamstwa nie lubię.
    Wyobraź sobie, że moje dzieci ani raz mnie nie okłamały. Nie pamiętam czy im wbijałam do głowy że nie wolno kłamać, ale wiem, że wciąż im powtarzałam od maleńkości, żeby zawsze mamie mówiły wszystko i nie bały sie kary. Ja nie biłam dzieci, nie zabraniałam niczego, tylko na każdy temat dużo rozmawiałam. Oczywiście, ze przy dzieciach nie pozwoliłam sobie na mijanie się z prawdą, chociaż czasem coś musiałam przemilczeć albo przeinaczyć.
    Ło, matko, ale sie rozpisałam. Koniec dobrego.
    Buzuiolki dla Eluśki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Grażyna sie rozpisała ale trafiłam w temat którego w jednym zdaniu nie sposób zmiescić.No chyba ze sie jest JanTonim:))
      Drazyna ja też łgałam rodziców jak z nut ale robiłam tak dlatego by gdy powiedziałam prawde zawsze dostałam po dupsku i to porzadnie:)))Odbuziolkowuję!:))

      Usuń
    2. To znaczy, że postęp[owałaś podobnie do mni:))))

      Usuń
  2. Cóż, kłamiemy my, dorośli. Dzieci są na szczęście inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brunecie śmię twierdzić ze dorosli łgaja jak z nut!

      Usuń
  3. Najlepszymi wychowawcami są nasze dzieci. Są pilnymi obserwatorami i wychwytują każdą niespójność tego, co mówimy z tym, co robimy:-)

    PS. Tuszę, że po tej lekcji nie miewasz bólów głowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrą masz nadzieję rzeczywiście od tej pory głowa mnie zdecydowanie mniej bolała:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Właściwie to nie Ty skłamałaś, tylko Twój mąż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie chciał kłamać ale to było podobnie jak z tym jabłkiem co Ewa Adama skusiła:)))

      Usuń
    2. jantoni341.bloog.pl12 września 2012 14:15

      Karzących to
      nie ostudza,
      odpowiadasz
      za... współudział.
      LW

      Usuń
    3. zdaje sobie z tego sprawę ale..
      ale za współudział mniejsza kara mnie czeka.
      Jaka ona bedzie okazuje się zazwyczaj w "praniu":)

      Usuń
    4. Zgłoś się na świadka koronnego. Unikniesz kary i pozwolą Ci zmienić tożsamość.

      Usuń
    5. Urden dupaku myślę ze w moim wypadku to nie bedzie konieczne:)))

      Usuń
    6. No proszę, już zmieniłaś?!

      Usuń
    7. Ty mi tu Urden dziecka w brzuch nie wciskaj:))

      Usuń
  6. Elu,dzieci właśnie wychwytują bezbłednie nasze kłamstewka,zapisują to sobie jak na twardym dysku...by potem swoje wnioski wysnuc,niekorzystne dla nas...:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu dobrze jak w porę sie opamiętamy.Gorzej jak trwamy w takim zakłamaniu i zamiast uczyc dobrego uczymy czegoś zupełnie odwrotnego.
      Pozdróweczka dla ciebie dzisiaj deszczowe.

      Usuń
  7. jantoni341.bloog.pl12 września 2012 01:17

    Czy panie tak często bolą głowy,
    czy wtedy mówią nieprawdę?
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JanToni jak nic coś w tej materii z bólem głowy u kobiet jest na rzeczy:))

      Usuń
  8. pięciolatek może być, że dopatrzy się w tym kłamstwa, z wiekiem dochodzi do wniosku, że to niegroźne rozmijanie się z prawdą, bo sam tak czyni od czasu do czasu /pomędrkowała pstro/

    OdpowiedzUsuń
  9. Tu Wizja.Wybaczam samej sobie nieliczne kłamstwa,kiedy mijam się z prawdą bo to SZYBCIEJ,ŁATWIEJ,OSZCZĘDNIEJ W SŁOWACH. Powodem bywa zmęczenie,brak czasu ale też bywa nim-lenistwo.Nie znoszę,kiedy ktoś kłamie bo manipuluje,chce coś zyskać,zrobić z drugiego idiotę czy też uniknąć odpowiedzialności.
    Duża buźka Eluniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))Wizja na wizji!
      Tez nie znoszę kłamstwa jednak robię to dla swojej wygody.Ale takie kłamstewka mieszczą sie w "normie" mojego świata.
      Za duża bużke dziękuję tym samym sie rewanżuję:)

      Usuń
  10. Oj Ela, dość " śliski" temat z tymi kłamstewkami. Moje dzieci nigdy nie oszukiwały mnie,. wolały walnąć prostu z mostu zwykle. Tylko najmłodsza moja Mała Wiedźma ma skłonności do małego mydlenia mi oczu, szczególnie gdy nie chce iść do szkoły i symuluje ;))Chyba po mnie to ma ;)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Symulacja synusia nie jest mi obca:)))Nie przyłapałam moich dzieci na jakimś poważnym kłamstwie ale ja dokładnie wiem o co mam ich nie pytać zeby nie musieli kłamać:))))Nie zmuszam do zwierzeń jak chcą to sami mówią.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Eluśka.....Temat rzeka ,fajnie napisałaś::)))Ale czasami takie malutkie kłamstewko ,ale zdrowe ,,można powiedzieć .
    Ja tam tez wolę od razu powiedzieć tak jak sytuacje tego wymaga...A dzieciom fajnie można wytłumaczyć tak po dziecinnemu by wiedziały o co chodzi..Gorzej z dorosłymi ...Tu trzeba użyć grubego działa hahahah
    Moja koleżanka dawna ciągle mnie nachodziła domu..Byłam już tymi wizytami zmęczona..Bardzo ją lubiłam ,ale za to jej gadulstwo i głośny ton ,uciekałam czasami by jak najdalej być obok niej...Kiedy chcieliśmy być sami z mężem a ona dzwoniła że wpadnie ..To musiałam kłamać że mamy wyjazd...I takie różne kłamstewka były..Raz na miesiąc pozwalałam by się wygadała przy kieliszku wina ..Ale to ja terminy uzgadniałam...Teraz wyjechała do Włoch i mam spokój ,Ale czasami jej brak...::))) No było trochę kłamstewek i u mnie ....a co ...uczyłam się życia...hahahha bywaj kobieto dałam nowy wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku zostałam przyłapana na kłamstwie przez swoje dziecko któremu wpajałam że nie można nikogo okłamywać.Wniosek...kłamac i owszem ale tak by nas na tym kłamstwie nikt nie przyłapał:))))

      Usuń
  13. ...bo dzieci są najlepszymi obserwatorami życia i często nas, dorosłych zaskakują:) Nie przejmuj się, mnie też kilka razy zdarzyło się namotać, a potem trudno było odkręcić. Tyle, że ja tak bardziej dyplomatycznie - nie nazywałam tego kłamstwem, tylko niekonsekwencją:)))
    Pozdrawiam serdecznie znad kurzu, farb i wszystkiego co związane z remontem:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodorku bo pewnie kazdy z nas mniał lub jeszcze bedzie mniał takie wpadki:)
      Podziwiam cie że pomimo remontu wciąż jestes obecna na blogach.Gratuluję organizacji:))

      Usuń
  14. witaj Eluś,
    No właśnie wczoraj też widziałam taką fajną scenkę odnośnie dawania przykładu:
    Dziewczynka ok 1.5 roczku (taka jak mój bajtel) podeszła do drugiej dziewczynki i ja pacnęła. Na to mama oburzona dała małej porządnego klapa mówiąc : ,,nie wolno nikogo bić!"
    bez komentarza
    Pozdrawiam
    Haneczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześc Hanuś!
      To jest własnie jawny dowód na dawanie złego przykładu dzieciom.
      Ty to śmiało mogłabys powiedziec ze nie wolno bic bo nie bijesz dzieci .o tym to ja wiem bardzo dobrze!Buziaki i pozdrawiam Bydgoszcz:))

      Usuń