czwartek, 27 sierpnia 2015

Spotkania są zawsze przyjemne...

Dziś  wróciłam  z  kilkudniowej   wycieczki  z  Krakowa  i  okolic .....W  Krakowie  byłam  trzeci  raz ale za każdym  razem  można poznać nowe miejsca.
Wpadłam  na  pomysł  że jeżeli  już  będę  w  Krakowie  to dlaczego by nie spotkać się z moją  blogową  koleżanką    ....Krakowianką. Jak  pomyślałam  tak  też  zrobiłam . Umówiłyśmy się  telefonicznie z  Marysią.  Podałam  adres  gdzie  sie  zatrzymałam . Krakowiance jako że tam mieszka łatwo było mnie poszukać   niż  miałabym  poszukać  jej  ja  ha ha ha  Mnie  z pewnością  zajęłoby  to  cały  dzień.!
I takim  to sposobem  dziewczyny  które   znały się tylko wirtualnie poznały się realnie. Muszę  przyznać że  bardzo ucieszyłam się z tego  spotkania  bo  to  jest  dowód  na to że obie jesteśmy z krwi i kości ! Jesteśmy prawdziwe. Krakowianka  okazała  się  w sumie  tą  samą  osobą jakiej  obraz widzę  czytając  jej  posty  i zostawiane  komentarze. Nie  zawsze  pokrywa  się  nasze  wyobrażenie  o  kimś     z  tym  co okazuje  sie w praniu :))))  Myślę  że  nie  wiele  odbiegł  mój obraz  który sobie w głowie  namalowałam którego tematem była Marysia  od tego który mogłam zobaczyć i usłyszeć....
I  tak  jak  spotykamy  się  ze  znajomymi  w realu  rozmawiamy " plotkując" o ludziach  których  spotykamy  na  co  dzień  w realnym   życiu   tak  podczas  spotkań  z  ludżmi   poznanymi   wirtualnie  "plotkuje" się  identycznie  :))))  Z  tym  że  są  to  ploteczki  z  tych co  należą  do  serdecznych i  życzliwych . Góra z górą się nie zejdzie ale człowiek z człowiekiem...i owszem!
A  na  dowód  oczywiście fotka z naszego spotkania.:)




Nie wiadomo kiedy znów się spotkamy, ale myślę, że następnym razem Kraków nam nie wystarczy. A  może ...a  może i  większą  grupa się  spotkamy ...kto to wie...kto to wie.... Byłoby z pewnością fajnie !  ha ha ha ha



sobota, 1 sierpnia 2015

Decyzje

Od czasu do czasu najczęściej w momencie kiedy chciałabym zatrzymać z jakiegoś powodu czas otwieram zaklejony na cztery spusty kartonik w którym właściwie jest moja młodość.Wszystko tam jest to co wydawało mi się ze było dla mnie ważne. Pozwalam sobie podczas tej mojej wędrówki w czasie na śmiech i łzy bez skrępowania. Tym razem dłużej zatrzymałam się przy wierszu którego napisałam w siódmej klasie podstawowej. Pamięciom wróciłam do chwili kiedy pani od polskiego wywiesiła go na gazetce szkolnej. Gdyby wywiesiła go w klasie nie miałabym z tym problemu on jednak wystawiony był w miejscu gdzie cała szkoła mogła go przeczytać .Gdybym to wiedziała wolałabym dostać dwóję i go nie napisać. Jak ja się wtedy tego wiersza wstydziłam!! Jedni chwalili drudzy naśmiewali się ze mnie mówiąc ze śmiechem ..O patrzcie Ela nie tylko w sporcie jest najlepsza  ,no poetka nam się objawiła i wiele innych uwag słyszałam wtedy jeszcze. Niejeden chłopak dostał wtedy o de mnie po łbie bo to głównie oni mnie zaczepiali. Płakałam i ze złości i ze wstydu. Dziwnie to wszystko sie potoczyło bo ci chłopcy którzy najbardziej się ze mnie śmiali zaczęli przychodzić do mnie z prośbą bym pisała listy do ich dziewczyn bo oni nie potrafią tak romantycznie .Miękkie  serce mam to pisałam ale nie za darmo!:)) Gdyby zachowali się wtedy inaczej pisałabym bez proszenia. W szkole sklepik był to mówiłam na co mam ochotę a do tego znałam wszystkie ich tajemnice sercowe:))
Dziś po tylu latach sama ' wywieszam' na gazetkę ten wiersz i wcale się go nie wstydzę a to dlatego że to moja MŁODOŚĆ jest!
Pokazując ten mój wiersz nie chodzi mi o ocenę jaki on jest bo to ja sama wiem.bardziej chodzi mi o to że każdy z nas musi dorosnąć do pewnych decyzji które podejmuje  w swoim życiu. Sprawia  to że przez to poddawany jest często próbie tego czy jest w stanie stawić czoła wszystkim konsekwencjom związanych ze swoją decyzją. Prawdziwą sztuką jest przełamać swój strach i lek przed swoją śmiesznością .Nierzadko trzeba przełknąć  też tę żabę która ma smak przyznania się do błędu.Gorzki to smak i cierpki zarazem.
Wydaje mi się ze to  jedyna droga która  pokazać może kim tak właściwie jesteśmy. 
To wystawienie wtedy mojego wiersza na pokaz sprawiło ze poznałam smak wstydu, rozczarowania i bezsilności ale też satysfakcję i radość. Zdecydowanie bardziej przyjemniejsze jest to drugie.

 Gdzie lasy szumią piękną nutę       
gdzie jezior odbija się blask
gdzie ptaki śpiewają piosnkę radosną
która rozbrzmiewa gdzieś w nas...
I jeszcze te łąki pachnące stokrotkami
i księżyc i słonce i ludzi  głos.
 Wszystko to przecież to moje..Ś.......ce
Gdzie z koleżankami i kolegami  z radością w sercu
spędzam swój czas.